Konferencje

Dług technologiczny w handlu internetowym – Jak się go pozbyć?

W dobie postępującej cyfryzacji i rozwijającej się konkurencji to właśnie dług technologiczny stanowi coraz poważniejsze wyzwanie. Zwłaszcza w sektorze e-commerce. Chociaż McKinsey twierdzi, że dotyczy to każdej organizacji! Aby uporać się z tym zjawiskiem trzeba je najpierw rozpoznać, a następnie odpowiednio “zarządzić”. Odpowiednio, czyli jak?

Bez wątpienia, handel elektroniczny jest siłą napędową wyników przedsiębiorstw. Działalność online często wiąże się z niższymi marżami, a jednocześnie wymaga dostarczania klientom jakościowych doświadczeń. W odpowiedzi na te wyzwania, kadra zarządzająca wprowadza nowe modele biznesowe, ciągle doskonaląc swoje internetowe oferty. Istotną rolę odgrywa w tym procesie transformacja cyfrowa.

Transformacja cyfrowa wiąże się z wyzwaniami

Jednak planujący działania muszą sprostać nowym wyzwaniom, takim jak wzrost inflacji, trudności z dostawami oraz narastająca presja na marże. Choć tylko 44% badanych przez SAP i Oxford Economics detalistów przewiduje powrót klientów do sklepów stacjonarnych na poziomie sprzed epidemii, a niemal dwie trzecie z nich realizuje strategię omnichannel. Dzisiejsze sklepy detaliczne muszą sprawnie łączyć doświadczenia cyfrowe z indywidualnym podejściem do klienta, a właściwa platforma e-commerce jest w stanie znacząco w tym pomóc.

Jednakże transformacja niesie ze sobą konieczność znacznych inwestycji, które mogą obniżać marże wielu firm. Koszty związane z ustanawianiem i wdrażaniem nowych modeli biznesowych stanowią główne wyzwanie dla ponad 25% ankietowanych. Transformacja cyfrowa może stanowić odpowiedź na wyzwanie długu technologicznego. Firmy e-commerce, które nie przeprowadzają odpowiednio procesu transformacji cyfrowej, mogą z czasem narazić się na rosnący dług technologiczny. 

Sprawdź jakie są przyczyny i konsekwencje długu technologicznego w e-commerce

Dług technologiczny konsekwencją nieefektywnej cyfryzacji

McKinsey przebadał dyrektorów ds. IT w dużych firmach, które zajmują się finansami i technologią oraz osiągają roczny przychód powyżej 1 miliarda dolarów. Wyniki pokazują, że od 10 do 20 procent budżetu technologicznego, który miał być na nowe produkty, jest w rzeczywistości wydawane na rozwiązywanie problemów związanymi z technologicznym długiem. Co gorsza, szefowie ds. technologii oszacowali, że ten dług wynosi od 20 do 40 procent całego zestawu technologicznego firmy przed uwzględnieniem zużycia. W większych firmach to kwoty sięgające setek milionów dolarów. Co jeszcze gorsze, prawie 60% ankietowanych przyznało, że dług technologiczny w ich firmach wyraźnie wzrósł w ciągu ostatnich trzech lat.

Dług technologiczny to poważne zagrożenie dla firm

Według McKinsey główna część długu obejmuje pracę i zasoby potrzebne do zaktualizowania platformy, tak aby nadążała za trendami i rozwiązaniami rynkowymi oraz koszty utrzymania. Z kolei pracochłonne wysiłki, które trzeba włożyć w spełnienie nowych potrzeb biznesowych, np. koszty implementacji nowych narzędzi lub wtyczek, nie są częścią standardowego zestawu, a wchodzą w koszty utrzymania i rozwoju platformy.

To przeszkoda w rozwoju firmy., często nawet jej istnienia Jeśli firma wydaje ponad połowę swojego budżetu IT na integrację i naprawianie starych systemów, istnieje ryzyko wpadnięcia w spiralę technologicznego zadłużenia. Płaci wtedy „odsetkami”, czyli pracami nad stałymi poprawkami i aktualizacjami. Kwestie związane z przestarzałymi systemami mogą prowadzić do sytuacji, w których wdrożenie nowych rozwiązań staje się z czasem kosztowne. W niektórych przypadkach nawet bardziej opłacalnym rozwiązaniem jest opuszczenie starych systemów i migracja na nową platformę e-commerce. Często pierwszym krokiem do naprawy jest zakończenie pogłębiania długu. Jednak takie podejście będzie skutkować koniecznością ponownego ponoszenia kosztów za aspekty, które już zostały wcześniej opłacone. A decyzja co do wyboru platformy lub kolejne błędy w zarządzaniu mogą rodzić ryzyko następnej dziury technologicznej.

Sprawne zarządzanie kluczowe w transformacji cyfrowej

W rezultacie zarządzanie technologicznym zadłużeniem nie jest domeną programistów, lecz osób kierujących i podejmujących kluczowe decyzje biznesowe. Czasami dąży się do znalezienia skrótów, co może prowadzić do niewłaściwego zarządzania tym długiem. Dług technologiczny wykazuje podobieństwo do zadłużenia finansowego, ponieważ nieuregulowany ma tendencję do narastania. W dodatku dochodzą tu swoiste „odsetki” w postaci kosztów operacyjnych i finansowych. – Nie zawsze klienci zdają sobie sprawę z istnienia problemu związanego z długiem technologicznym. Często dowiadują się o tym przypadkiem, szukając “usprawnień” na tle konkurencji. Niestety w wielu przypadkach zdecydowali się wcześniej na platformy e-commerce, które okazały się, że nie spełniają ich oczekiwań i nie pozwalają im na rozbudowanie funkcjonalności. W przypadku naszego produktu Heseya, to technologia headless stanowi kluczowy element dostarczanej przez nas platformy. Dzięki temu jest elastyczna i może być dostosowywana do indywidualnych potrzeb naszych klientów – zauważa Daniel Parzych, partner Escola SA.

Rozwiązania headless odpowiedzią na dalsze pogłębianie długu technologicznego

W dziedzinie handlu elektronicznego, elastyczność i zdolność do dostosowania się do dynamicznie zmieniającego się rynku odgrywają kluczową rolę. Technologia headless oferuje możliwość oddzielenia warstwy front-endowej od backendu, co umożliwia swobodne wprowadzanie zmian w aspekcie wizualnym bez ingerencji w logiczne podstawy sklepu. Taka elastyczność staje się nieoceniona w kontekście implementacji strategii omnichannel czy wszelkich nowinek rynkowych. Korzystanie z mikroserwisów umożliwia równoczesną pracę wielu zespołów nad różnymi elementami sklepu, co przyspiesza proces wprowadzania nowych funkcji czy zmian. Liczba tych mikroserwisów w sklepach internetowych może sięgać nawet tysięcy. Wspierając ten proces w chmurze, można osiągnąć dalsze przyspieszenie całej procedury, unikając jednocześnie dodatkowych kosztów związanych z infrastrukturą IT. – W monolitycznych platformach e-commerce zwykle nie ma miejsca na spontaniczność. Nie ma tam elastyczności. Nie pozwalają one marketerom na zaskoczenie klienta, a dla managerow IT jest to poważna zagwozdka przy rozwoju firmy. Sztywne szablony sklepów zamykają pole na zmiany i innowacje. Warto mieć to na względzie jeszcze przed podjęciem decyzji co do technologii, w jakiej chcemy się poruszać – mówi Daniel Parzych, odpowiedzialny za projekt Heseya.

Udostępnij

Zobacz także